Wczoraj miałam okazję wybrać się na wspaniały koncert japońskich artystów we wrocławskiej filharmonii. Niestety mogłam pojawić się tylko w sobotę, a cała impreza trwała już od piątku (ominęły mnie brzmienia taiko, czego BARDZO żałuję). Nie mniej jednak sobotni koncert był dla mnie rewelacyjny. I-sza część, precyzując.
Fot. Sławek Przerwa |
Wystąpił przed nami niesamowicie energiczny kwartet, który porwał mnie od pierwszej nuty. Quasimode. Taki jazz lubię. Niestety nie mogę powiedzieć tego samego o II-giej części koncertu. Michiyo Yagi, która zaprezentowała piękną grę na koto, również przykuła moją uwagę, jednak dalsze utwory w połączeniu z perkusistą (Tatsuya Yoshida) i gitarzystą (Tsuneo Imahori) - była to dla mnie czysta kakofonia.
Spotykając na koncercie wielu znajomych - zachwyconych Japonią tak jak ja, uznaję ten weekend za wyjątkowo udany :)
Oba koncerty (piątkowy i sobotni) były świetne, jednak do mnie najbardziej przemawiają taiko. :) Yoshida jak zwykle dał czadu - nie jest to muzyka łatwa w odbiorze, oj nie. :)
OdpowiedzUsuń