środa, 28 listopada 2012

Bento 16

Bento dziś było kaloryczne. Deser w wydaniu jednym z moich ulubionych... czekoladowym. Pierwsza zrobiona przeze mnie muffinka. Pięknością nie grzeszyła, ale smakiem już tak (jak skromnie ^^)...



A na lunch makaron w wersji pikantnej, w sosie seczuańskim. Zjadłam na zimno, gdyż jak był ciepły (przygotowując skubałam i smakowałam) to wypalał buzię jeszcze bardziej.



Całość uzupełniała moja ulubiona czekolada mleczna z migdałami. Pycha!

Za pikantnym nie przepadam, więc następnym razem sosik zmodyfikuję. A wy lubicie ostrrre?

poniedziałek, 26 listopada 2012

Połamaniec

Dzisiaj na zajęciach z japońskiego czytaliśmy (patrz próbowaliśmy) łamańce językowe. Śmiechu było co nie miara, szczególnie, że tempo ciągle wzrastało. Na zmęczony już umysł takie przerywniki są idealne. W końcu nie wytrzymałam i poprosiłam naszego sensei o wypowiedzenie "Król Karol kupił królowej Karolinie korale koloru koralowego". Uśmiechnął się i szybko wycofał stwierdzając, że On zna ten tekst, ale dla niego jest to niemożliwe... :)
Dzisiaj jestem wykończona fizycznie i psychicznie, więc pozwólcie...

Oyasuminasai.

piątek, 23 listopada 2012

Bento 15

Znalazłam coś rewelacyjnego. Warzywa z ryżem na masełku - mrożone. Szybko się przygotowuje, w smaku rewelacja. Zawsze byłam na NIE jeśli chodziło o mrożonki, natomiast te na prawdę polecam. A gdzie? W Lidlu:) A i do poodła się nadają...






Do tego pyszny makowiec i trochę czekoladowych chrupków, jak nie z mlekiem, to na sucho. I tak dzień minął mi w tempie ekspresowym. Tym razem wzięłam stertę zeszytów do sprawdzania, co by o szkole nie zapomnieć w weekend;) Miłego!

czwartek, 22 listopada 2012

Bento 14

W dzisiejszym bento zawitały serca. W części lunchowej makaron z bigosem i serowymi serduszkami, a w deserowej truskawkowa galaretka z moimi ulubionymi rodzynkami (chciałam wkroić jeszcze jabłko, ale już nie było czasu;P).



Dodatkowo pokusiłam się w domu o najszybszą zupę świata. Niby rosół, ale do wywaru dodałam japońską kostkę dashinomoto, bulion z ryby bonito, makaron somen i nieco warzyw, które były pod ręką (cukinia, pieczarki, marchewka). Wyszło smacznie, o dziwo.


Jestem wykończona sprawdzaniem zeszytów ćwiczeń w liczbie daleko przekraczającej mój limit tygodniowy, więc czas na drzemkę...

wtorek, 20 listopada 2012

Siusiaki



Tak tak, niedawno dowiedziałam się, że tak mówi się na jedną z susharni we Wrocławiu. Sushaki.pl vel siusiaki to jedno z moich ulubionych miejsc, gdzie przychodzę zjeść sushi. I nie tylko.

 

Na pierwszy rzut oka wystrój trochę jak u dentysty - sterylny, w kolorach biało zielonych, ale całkiem przyjemny po chwili i zupełnie różniący się od pozostałych barów sushi. Najważniejsze jest jedzenie. A tam baaardzo mi smakuje wszystko co dostanę na talerzu. Glony na przystawkę. Pycha. Uramaki (moje ulubione), futomaki, hosomaki, mixy. Od niedawna warzywa i ryby w tempurze, trochę dań ciepłych, a z zimnych mój punkt faworyt - lody z zielonej herbaty.



Napić się można herbaty jaśminowej, różanej, są i alkohole i napój aloesowy, za którym też przepadam. Obsługa miła, a posiłek zawsze podany w pięknej formie.

Tak nam smakowało, wiele razy, że baliśmy się pójść spróbować gdzie indziej. I raz poszliśmy... i znowu się boimy ;) Niestety trafiliśmy na zły dzień Naka Naka i z całego serca polecić nie mogę. Rolki się rozpadały, były zimne, a ryż lekko stwardniały. Smak też nie powalał - dało się zjeść. Obsługa ani na plus, ani na minus. Niestety tam nie wrócimy.

Będziemy odkrywać jeszcze Wrocławskie susharnie, Siusiaki są na razie na pierwszym miejscu. Byliście? Jakie wrażenia?

piątek, 16 listopada 2012

Bento 13

Dzisiaj w poodle same pyszności. Makaron penne z pędami bambusa, prażonym słonecznikiem i pesto z posypką mozzarelli, a na deser smakowite kruche ciasto śliwkowe domowej roboty z rodzynkami.




Piątek piąteczek, a w weekend trochę więcej czasu na bentowanie i nowe wynalazki:) Miłego!

wtorek, 13 listopada 2012

Bento 12


Jutrzejsze bento musi być zapychające, bo zbliża się nieuchronna godzina (a la gadzina) zebrania z rodzicami. Cały dzień w szkole, od rana do nocy. Oficjalnie zebranie trwa gadzinę. Oficjalnie... 

Mamy tu: onigiri z ogórkiem i kurczakiem posypane sezamem, makaron penne ze szpinakiem i duszoną cukinią, na deserek mandarynka i słodkie marshmallow'y. Nie posiadam niestety pudełka na onigiri i bardzo ubolewam z tego powodu, ale 'jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma'.







A zrobiłam dziś, co by jutro pospać dłużej, bo do rannych ptaszków należę, z przymusu. Jak mogę, to i drzemkę o 5 min 5 razy przesuwam. Ba! Nawet nastawiam budzik już ok. pół godziny przed planowanym wstawaniem, bo wiem, że i tak wcisnę guzik 'snooze'. 5 razy.

niedziela, 11 listopada 2012

The Japanese Tradition - chopsticks

Uwielbiam tą serię. Może trzeba było obejrzeć ten film 'instruktażowy' przed spożyciem pierwszego posiłku pałeczkami? :) A tak serio serio, to bardzo lubię jeść pałeczkami, i w zasadzie od samego początku przyszło mi to robić z ogromną łatwością. A Wam?


czwartek, 8 listopada 2012

Bento 11

Jakieś takie włoskie barwy mi wyszły. Zielony ogórek, mozzarella. pomidor. Prosto, szybko, smacznie. A na deserek wafelek ryżowy z dynią oraz krakersy ryżowe z chili (beztłuszczowe i bez cholesterolu podobno). Ostrrrre jak piorun.




wtorek, 6 listopada 2012

Bento 10

I mam pierwszą 10 za sobą:) Pomimo tego, że nie są idealne, robione czasem na szybko, a zdjęcia dzięki idioten-camera w moim telefonie może nie prezentują się nadzwyczajnie...
Wszystkim polecam bentowanie.

Dzisiaj jakiś taki jesienno-żółty klimat w pudełku. Jest jajko o kawaii kształcie (aż szkoda mi było zjadać), rolki z goudy i szynki + chlebek (niestety zwykły, a dziś będąc w sklepie znowu zapomniałam kupić ciemny ze słonecznikiem -  chyba już czas w tym wieku robić 'grocery list'). Na deser słodka i soczysta pomarańcza oraz musli.




niedziela, 4 listopada 2012

Bento 9

Nie ma to jak przygotować sobie bento dzień wcześniej, wieczorem. Włożyłam do lodówki zadowolona i pomyślałam, że jutro z rana tylko odświeżę... Gdyby było co odświeżać! Myślałam, że uduszę się ze złości, gdy w pośpiechu ubierałam się i pakowałam z powodu zaspania. Zaglądam do lodówki - śniadania nie ma. Panika. Krasnoludki zjadły w nocy. Krasnolud. I tak smażyłam w pośpiechu na nowo paluszki rybne, jabłko szybko pokroiłam, makaron na szczęście w 5 min się robi. I tak, goniąc, powstało ekspresowe bento, chyba mało apetycznie wyglądające, ale smaczne:) Do makaronu somen dodałam przyprawy oyakata yakinoodles. Teraz będę podpisywać śniadanie, albo kupię kłódkę do lodówki na noc.





czwartek, 1 listopada 2012

Tokyo Playboy Club - wrażenia

28 października wybrałam się na japoński film świetnie zapowiadającego się, młodego reżysera. Sam tytuł budził zainteresowanie i przyznam, że trailer również. I piosenka wpadła mi w ucho. Zapowiadało się interesująco...


Film obejrzałam, oczy mi się nie kleiły, mogę powiedzieć, że był ciekawy, ale... 
Również od niskobudżetowych filmów wiele wymagam, gdyż decydując się na takie przedsięwzięcie, reżyser musi mieć dobry pomysł na jego zrealizowanie. Zabrakło mi w tym filmie kilku rozwiązań i pracy nad wszechobecną sztucznością walki i krwi. Ale może takie było zamierzenie? Film zmusza do refleksji i przemyśleń, jednak pierwsze wrażenie po wyjściu z kina było dość dziwne. I chyba sami musicie go obejrzeć, żeby zrozumieć słowo "dziwne", które mam na myśli :)