Bento dziś było kaloryczne. Deser w wydaniu jednym z moich ulubionych... czekoladowym. Pierwsza zrobiona przeze mnie muffinka. Pięknością nie grzeszyła, ale smakiem już tak (jak skromnie ^^)...
A na lunch makaron w wersji pikantnej, w sosie seczuańskim. Zjadłam na zimno, gdyż jak był ciepły (przygotowując skubałam i smakowałam) to wypalał buzię jeszcze bardziej.
Całość uzupełniała moja ulubiona czekolada mleczna z migdałami. Pycha!
Za pikantnym nie przepadam, więc następnym razem sosik zmodyfikuję. A wy lubicie ostrrre?
wolę łagodne ;D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam ostre <3 zawsze, zawsze mi mało='D widzę, że też babeczki ='D napewno były pyszne='D na takie tez wyglądają='))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Neko
Muffinki wyglądają jak z obrazka. :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOstrrre jem sporadycznie, ale jeżeli już to bardzo chętnie. Oby tylko nie przegiąć! ;p Według mnie babeczki wyglądają smacznie i na pewno takie właśnie są ^^. Sosu seczuańskiego nigdy nie próbowałam, ale mam nadzieję, że będę miała okazję przetestować takowy, a może nawet sama przygotować. Na pewno w rodzinkowe gusta bym trafiła, bo oni za ostrymi smakami szaleją! ;p
OdpowiedzUsuńależ te babeczki apetyczne!
OdpowiedzUsuńa ja ostre lubię, uwielbiam wręcz, więc ten makaron raczej by mi posmakował.
Pozdrawiam
Monika