Cały weekend minął nam wspaniale, szkoda tylko, że tak szybko. Mnóstwo warsztatów, śmiechu, opowieści. Dzień zaczęliśmy od wypieków japońskich bułeczek anpan, które nadziewane były fasolką azuki.
Przed włożeniem do piekarnika posmarowane masełkiem i posypane makiem. Poniżej Jakub prezentuje ręcznie uformowaną bułeczkę:)
A tak wyglądały ostatecznie i powiem Wam, smakowały rewelacyjnie! Kolejka do bułeczek była widokiem bezcennym^^.
Kolejne warsztaty to wiązanie chusty furoshiki. Bardzo praktyczne, a sposobów na supełki było wiele.
Pss. Te butelki służyły nam jako wałki do ciasta oraz przedmiot do zapakowania w chustę, nie myślcie sobie...;)
I przyszedł czas na bentowanie. Warsztaty prowadziła
Magda, a gwoździem programu było
sushi. Każdy stał przy swoim stanowisku, ze swoim pudełkiem i kombinował, żeby rolki się nie rozpadły ;) Bardzo nam było miło i smacznie. A tak wyglądały moje twory (nie jest to szczyt profesjonalizmu, ale jak na 2 raz jestem usatysfakcjonowana smakiem i wyglądem):
Przyszedł czas na pełną koncentrację. Warsztaty z kaligrafii prowadził nasz sensei Katsuhiko Shiota. Zajęcia bardzo ciekawe, podczas których człowiek faktycznie się wyciszał i skupiał na pędzlu. Niestety ten nie zawsze podążał za naszymi myślami, a do doskonałości jeszcze daleka droga...
Kolejnym punktem naszego wyjazdu była ceremonia parzenia herbaty. Każdy z nas miał okazję obejrzeć i przygotować prawdziwą matchę, w odpowiedniej kolejności.
Wieczór spędziliśmy na opowieściach japońskich, czyli relacjach osób, które zwiedziły kraj kwitnącej wiśni. Pierwszą "prelekcję" poprowadziła
Karolina - z dużą dawką humoru i pięknymi zdjęciami. Ania i Ela opowiedziały o tym, co urzekło je w Japonii, a my się tylko rozmarzyliśmy.
Ostatnim zajęciem było farbowanie w indygo. Bardzo mi się to spodobało i w zasadzie poświęciłam temu zadaniu połowę dnia:) Poniżej przedstawiam Wam zdjęcia, które pokazują jakie efekty możemy uzyskać.
Nasze indygo znajdowało się w plastikowym pudełku:
Oto przygotowania białych, bawełnianych kawałków materiału do koloryzacji. Sposób ułożenia, zawinięcia materiału oraz przyborów, które do tego wykorzystamy są kluczowe dla powstania wzoru.
Bynajmniej nie jest to laleczka voodoo :P
Kawałki bawełny zanurzone w indygo a następnie wyciągnięte na powietrze, utleniały się zmieniając przy tym pięknie kolor.
Dla mnie inspiracją było eksperymentowanie i taka oto kompozycja powstała dnia dzisiejszego:
Moimi faworytami są gwiazda w prawym górnym rogu i ombre w lewym dolnym. A Wam jak się podoba?
Cudowny był to czas, spędzony ze wspaniałymi ludźmi. Nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu^^.